facebook.com linkedin.com twitter.com instagram.com S strava.com

Mniej gruntówek, więcej asfaltówek

Czwartek, 28 marca 2024

Udostępnij

Niedawny wywiad dla "Ekspresu Mareckiego" a w nim o budowaniu dróg, prawnych przeszkodach, finansach i dotacjach, a także o kampanii wyborczej

Ekspres Marecki (EM): Umawialiśmy się na drugą część wywiadu, głównie o drogach. Jednak nie sposób nie zacząć od tego, co się dzieje przed wyborami w Markach... 

Jacek Orych (JO): A co się dzieje? (uśmiech) 

EM: Kampania wyborcza rozpędza się. Znamy wszystkich kandydatów do rady miasta i na burmistrza. Znamy komitety, które będą w Markach startować. Kilka zdań komentarza? 

JO: W Markach i sąsiednich gminach widać duże zainteresowanie wyborami - szczególnie partii politycznych. Oczywiście każdy ma prawo wystartować w wyborach. Uważam jednak, że na gminnym szczeblu samorządu powinno być więcej lokalnych komitetów. U nas są tylko dwa. Reszta to komitety partyjne. Można oczywiście powiedzieć, że to też ludzie z Marek. Jednak partie rządzą się swoimi prawami. Mam wiele przykładów, gdzie interes partyjny był ważniejszy od spraw gminy. Ale podkreślę jeszcze raz - każdy może wystartować, każdy może przedstawić pomysł na Marki. Od oceny są mieszkańcy. Ja to szanuję i chyba tyle komentarza. 

EM: Tobie też przyszywali szyld partyjny. 

JO: I to nie raz! Byłem już w PiS, w PO, nawet w PSL. Komuchem też byłem (śmiech). Fakty są takie, że nigdy nie byłem członkiem żadnej partii politycznej. Od 2006 r. zawsze działałem w lokalnych komitetach społecznych. Uważam, że to najlepsze rozwiązanie. Ma się wtedy swobodę współpracy z każdą siłą polityczną - nawet z tymi, które ze sobą rywalizują. Przykład ostatniej kadencji? Swobodnie współpracowaliśmy jako miasto z Warszawą, gdzie rządzi PO. Sięgaliśmy po duże środki zewnętrzne, które rozdzielało PiS. Na poziomie samorządu województwa współpraca układała się rewelacyjnie z marszałkiem Struzikiem, który jest z PSL. 

EM: Jakieś zaskoczenie co do kandydatów na burmistrza? 

JO: Nie 

EM: A któregoś z kontrkandydatów na burmistrza obawiasz się najbardziej? 

JO: Obawiam to złe słowo. Do każdego z nich podchodzę bardzo poważnie i z szacunkiem. Od oceny są wyborcy. To oni powiedzą, czy oferta mojego komitetu wyborczego jest na tyle ciekawa, żeby dać nam szansę na kontynuację ogromnych zmian, jakie do tej pory zrealizowaliśmy. Nasz program jest konkretny, przemyślany, oparty na wieloletnim doświadczeniu i analizie potrzeb. Nie stawimy na ogólniki, bo lubimy konkrety. 

EM: Wróćmy go głównego wątku. Umawialiśmy się na rozmowę o drogach... 

JO: ...czyli na temat duży i wielowątkowy. Mamy ponad 150 km dróg. To tak jak byśmy pojechali prawie do Białegostoku. Można sobie wyobrazić, o jakim wyzwaniu rozmawiamy. Teraz też trzeba sobie uświadomić, że wiele dróg w Markach zaczęto intensywnie zabudowywać w ciągu ostatnich 4-6 lat, a deweloperzy budują często w polu - tam, gdzie są tylko drogi gruntowe. Największym wyzwaniem w wielu przypadkach jest nieuregulowana własność tych gruntów. Proszę zwrócić uwagę, że w tym miejscu nic o finansach nie mówię. To też jest wyzwanie, ale z nim sobie radzimy. 

EM: Jak? 

JO: Wbrew temu, co rozpowiada konkurencja, skutecznie pozyskujemy środki zewnętrzne. Żeby nie być gołosłownym, w ostatnim roku na nakładki asfaltowe zdobyliśmy ponad 13 milionów złotych, na Wilczą 4 miliony, na Ząbkowską ponad 10 milionów. Czyli prawie 30 milionów. I to tylko ostatni - 2023 rok. A do tego dokładamy miliony z naszego budżetu. 

Szkoda tylko, że nie wszyscy mieszkańcy z nowych ulic chcą nam w tym pomagać. Wiem, kontrowersyjne stwierdzenie, ale fakty są takie, że PIT-u z mareckim adresem nie rozlicza nadal około 15-20 tysięcy mieszkańców. Co to znaczy? Brak w budżecie dodatkowych 30-40 milionów złotych rocznie, które moglibyśmy przeznaczyć m.in na budowę dróg. 

EM: Dobrze, że zatrzymaliśmy się przy finansach. Czytam, że równanie dróg gruntowych nie ma sensu i że to wyrzucone w błoto pieniądze. Jak to wygląda z perspektywy ratusza? 

JO: W wielu miejscach równanie to jedyny sposób na utrzymanie gruntówek w przyzwoitym stanie. Podkreślam przyzwoitym, bo wszytko zależy od warunków pogodowych. Czasem wyrównana droga po miesiącu znów wygląda żałośnie, bo przez 2-3 tygodnie pada non stop. Wracając do cen - warto poznać podstawowe liczby. Zacznę od równania. Jeden metr kwadratowy równania (z wałowaniem) to koszt około 1 zł. Zatem kilometr drogi o szerokości 5 m to koszt 5 tysięcy złotych. Teraz zakładając, że mamy wszystkie własności i ten sam kilometr do zrobienia w asfalcie, to koszt tzw. nakładki wyniesie 1 milion złotych. Idźmy dalej - jeśli chcielibyśmy taką ulicę zrobić kompleksowo (z chodnikiem, drogą, oświetleniem i najważniejszym elementem, czyli kanalizacją deszczową), to koszt wyniesie około 15 milionów złotych! To są dziś realia cenowo-rynkowe wynikające z przetargów. 

EM: Wszędzie dookoła budują drogi, a w Markach nie budują. 

JO: Tak, znam tę retorykę, że w Radzyminie, Kobyłce budują, a w Markach nie. Czasem się spotykam z burmistrzami naszych sąsiednich miejscowości. I co słyszę? A bo nasi mieszkańcy (Kobyłki, Radzymina) wytykają, że to w Markach się buduje, a u nas nie. Mówiłem, że lubię konkrety. W Markach mamy około 300 dróg - dłuższych, krótszych, asfaltowych, gruntowych. Liczę tylko nasze - gminne. W ostatnich latach udało się wybudować, zmodernizować prawie 100 dróg lub ich odcinków. I zrobiliśmy to w czasie, gdy musieliśmy inwestować w rozbudowę bazy edukacyjnej. To były inwestycje za ponad 200 mln zł. Nie boję się wypowiadać tego zdania publicznie - miasto to nie tylko drogi. Bo w pierwszej kolejności musiałem zadbać o to, by dzieci miały gdzie się uczyć.

Dziś już mamy finansowanie i za chwilę wykonawcę (kończymy przetarg) na kolejne 30 dróg gruntowych. Na kolejnych 10 mamy już wykonawców i ten proces trwa. Za dwa lata kolejne 40 dróg w Markach będzie mieć nową nawierzchnię. I to nie jest obietnica z programu wyborczego - to już się dzieje. Ten proces trwa. 

EM: A co z tzw. czteropakiem który ma być realizowany w ramach Partnerstwa Publiczno-Prywatnego. Nie zgłosił się żadne wykonawca. Co dalej?

JO: Czteropak, o który pytasz, dotyczy niemal najważniejszych ulic w naszym mieście. Oprócz drogi (z chodnikami i ścieżkami rowerowymi) chcemy wybudować potężne kolektory odwodnieniowe. Ich zadaniem ma być odprowadzenie wód opadowych z całych rejonów. Niestety, po wytężonej pracy dotyczącej przygotowania projektu, a potem po długich negocjacjach technicznych z wykonawcami (gdzie ustaliliśmy wszelkie warunki), w ostatniej części postępowania - czyli w fazie złożenia ofert - nikt nie wziął udziału. 

Jestem zdeterminowany, by zrealizować te kluczowe inwestycje. Mamy komplet dokumentacji i w kolejnym kroku mamy możliwość znalezienia partnera do realizacji tych inwestycji na otwartym rynku. Zwiększy się zakres potencjalnych wykonawców, bo dotąd - w związku z procedurami - wybór był ograniczony do trzech. Powtórzę - nie możemy pozwolić sobie, by nie wyłonić wykonawcy. Są to kluczowe inwestycje i szukamy wszystkich możliwości, by je zrealizować. 

EM: Odeszliśmy od tematu własności dróg, według Ciebie problemu nr 1... 

JO: Miasto, by mogło wybudować drogę, musi być posiadaczem 100 proc. wszystkich gruntów pod tę inwestycję. Mówiąc obrazowo, jak budujemy dom, też budujemy go na swojej działce, a nie na gruncie sąsiada. Tam, gdzie mamy uregulowane grunty, czyli są one własnością miasta, nie ma problemu. Projektujemy i budujemy drogę w pełnym zakresie lub robimy nakładkę asfaltową. Tam, gdzie ich nie mamy, jest kilka możliwości. 

Pierwsza jest taka, że staramy się z mieszkańcami ustalić cenę akceptowaną dla obu stron i dokupujemy grunt. Proces bardzo ciężki i czasochłonny. Czasem do jednej działki jest po kilku lub kilkunastu współwłaścicieli. Często są ze sobą skonfliktowani. Czasem właściciele nie żyją - wtedy wchodzimy w proces spadkowy. Czasem w końcu uda się wyklarować sytuację własnościową, ale niestety nie ma wielu takich przykładów. 

Drugi sposób to budowa drogi w ramach tzw. specustawy drogowej (ZRID). To długi proces. Najpierw musimy zaprojektować drogę w pełnym zakresie. Potem musimy pozyskać grunt w procesie administracyjnym, bo w wielu przypadkach trzeba poszerzyć pas drogowy, przesuwać ogrodzenia itp. To budzi czasem niezadowolenie właścicieli działek. W efekcie dochodzi proces odwoławczy, do którego każdy ma prawo. Rezultat jest taki, że proces ZRID trwa kilka lat. Te dwa przypadki pokazują, jak to wygląda z perspektywy ratusza. A uwierz - dotknąłem tylko tego tematu. Mogę mnożyć zawiłość procedur, które jesteśmy zobowiązani przestrzegać. 

EM: Czyli mieszkańcy, gdzie jest zawiła sytuacja z własnością, będą kolejne lata czekali na poprawę sytuacji? 

JO: I tu mam dobre informacje - na szczęście nie! W zeszłym roku zmieniły się przepisy dotyczące destruktu asfaltowego. Możemy go używać jako materiału do remontu dróg. Co nam to daje? Do układania dróg w destrukcie nie potrzebujemy uregulowanych własności, można je realizować w ramach remontu. Ulica Kwiatowa jest przykładem takiej realizacji w 2023 roku. Ułożyliśmy destrukt, potem emulsję asfaltową i wzmocniliśmy kruszywem bazaltowym. Trzy kolejne ulice realizujemy w ten sposób w tym roku. Mamy już wyłonionego wykonawcę ulic Dmowskiego, Gerwazego i Zosi. Następne w planach. 

EM: Czas na podsumowanie tematu, który - przyznasz - jest najczęściej podnoszony przez mieszkańców Marek 

JO: Był, jest i będzie na topie wśród dziesiątek spraw, którymi się zajmujemy. Gdy spotykam się z mieszkańcami poszczególnych ulic, staram się tłumaczyć, że brak asfaltu nie jest wynikiem braku dobrej woli - mojej czy moich współpracowników. Czy nam się podoba, czy nie - musimy postępować zgodnie z prawem. Uwierz. Chciałbym mieć możliwość realizacji wszystkich ulic w jednym roku lub w jednej kadencji. Ale takie rzeczy mogłaby obiecywać tylko osoba niespełna rozumu. Drogi w Markach to wyzwanie na dziesięciolecia - trzeba to wprost powiedzieć. Ale już teraz staramy się znaleźć rozwiązania, które pozwolą pożegnać się z gruntówkami. Tak jest z budową nakładek, tak będzie z remontami z pomocą destruktu. Dowodem, że nie rzucamy słów na wiatr, są ulice, które już zrobiliśmy. Kolejne już są w realizacji, następne przed nami. Taka rola samorządu. 

EM: Życzymy sobie zatem, by w naszym mieście - wbrew różnym trudnościom - powstawało jak najwięcej dróg. 

JO: Otóż to. Dziękuję za rozmowę. Mam nadzieję że choć trochę wyjaśniłem jak to wygląda w praktyce

zdjecie

msg.net.pl mcer.pl marcovia-marki.pl

www.marki.plwww.marki.pl/inwestycjewww.marki.pl/karta