facebook.com linkedin.com twitter.com instagram.com S strava.com

Tak, będę kandydować

Poniedziałek, 15 stycznia 2024

Udostępnij

O edukacji, drogach, planach miejscowych, hejcie... Wszystko w najnowszym wywiadzie dla Expressu Mareckiego. Zapraszam do lektury


Ekspres Marecki:
Ponad pięcioletnia kadencja samorządu zbliża się ku końcowi. Będziesz kandydować na burmistrza na kolejną kadencję?

Jacek Orych: Tak.

EM: A nie chciałeś, jak część samorządowców, startować do parlamentu? Taki trend widać było doskonale w sąsiednich Ząbkach.

JO: Powiem po raz kolejny – jest co robić – tu w Markach, a nie na przy ul. Wiejskiej w Warszawie. Zresztą wybory do parlamentu już za nami (śmiech). Proszę pamiętajcie – nie chcę być utożsamiany z żadną siłą polityczną. Któryś z burmistrzów kiedyś zażartował, że jego partiami są samorząd i organizacja pozarządowe. I coś w tym jest. Jestem społecznikiem, jestem samorządowcem. Kiedyś powiedziałem, że zaprzedałem duszę Markom i… nic się w tej materii nie zmieniło.

Tu mała dygresja – dziękuję mojej rodzinie, że toleruje moją pracę. Bo, jeśli ktoś sobie wyobraża, że jest to praca od 8.00 do 16.00, od poniedziałku do piątku, to niestety muszę go wyrwać z tego „błogostanu”. Kładziesz się późno spać – myślisz „Marki”, budzisz się wcześnie – myślisz, co dziś dzień przyniesie. Jedziesz na urlop – odbierasz telefony, maile, messengery … Na L4 podobnie…

EM: Która kadencja była trudniejsza?

JO: To wbrew pozorom niełatwe pytanie. Gdyby odpowiedzieć zdawkowo – obecna, bo trzeba było sobie radzić z pandemią, skutkami wojny na wschodzie, inflacją, wzrostem kosztów, krzywdzącą samorządy zmianą przepisów. Jednak każda kadencja była inna. Ta pierwsza też była dużym wyzwaniem. Niestety, sporo osób już o tym nie pamięta lub nie chce pamiętać albo po prostu nie wie, bo nie ma skali porównawczej. Wielu nowych mieszkańców nie zna Marek sprzed 4, 6, 9 lat. Gdy w 2014 r. zostałem burmistrzem, mieliśmy wiele obszarów, za które trzeba było wziąć się niemal od początku albo szybko dostosować do zmieniającej się, nowej rzeczywistości. Nowa rzeczywistość nastała po długo oczekiwanej i wywalczonej przez mieszkańców obwodnicy. Wtedy zaczął się ogromny „boom” deweloperski…

EM:… i tu Ci przerwiemy. W internecie czytamy, czemu miasto, w domyśle burmistrz, pozwala na budowę tylu domów, osiedli, szeregowców wszędzie, gdzie się da. Gdyby było mniej mieszkańców, byłoby mniej potrzeb – przedszkoli, szkół, dróg.

JO: To mit, że burmistrz może wszytko. Rzeczywistość jest zgoła inna. Uwierzcie – chciałbym mieć większe możliwości w niektórych dziedzinach. W niektórych, bo wbrew pozorom kompetencje w wielu innych obszarach oddałbym innym szczeblom władzy samorządowej. Jednak jeśli chodzi o ład przestrzenny, uważam, że błędem było zabranie do starostwa kompetencji do wydawania pozwoleń na budowę. Niestety, o wielu inwestycjach deweloperskich dowiadujemy się po fakcie. Współpracy ze starostwem w tym aspekcie nie ma – potwierdzają to niestety też inne gminy.

EM: A co z planami miejscowymi, które regulują możliwości budowania?

JO: No właśnie. Plany miejscowe w Markach przygotowali moi poprzednicy. Będąc teraz w opozycji, wypominają mi swobodę deweloperów. Zmiana takiego dokumentu to niestety jest długoletni i skomplikowany proces. Jesteśmy w jego trakcie. By w wielu miejscach zmienić plan miejscowy trzeba mieć nowe studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Po latach pracy jest niemal na ukończeniu.

Przez ostatnie lata udało się zmienić wszystkie plany miejscowe w jednym, ważnym aspekcie. Proszę sobie wyobrazić, że zapisy planów pozwalały na niewielką liczbę miejsc parkingowych na terenie posesji. Były zapisy, które pozwalały na jedno miejsce postojowe na terenie działki – a na tej działce potrafiono postawić budynek np. 2- lub 4-lokalowy. Z mojej inicjatywy to zmieniliśmy. Teraz nowe inwestycje muszą zapewnić taką liczbę miejsc postojowych, ile jest lokali. Tak wiem, że to jeszcze nie wystarczy, bo samochody stoją na ulicach, ale dzięki temu jest ich znacznie mniej. To są zmiany, które mogliśmy zrobić i zrobiliśmy.

Reasumując – to nie burmistrz pozwala na inwestycje deweloperskie. Jest to zgoda starostwa na podstawie rozwiązań przygotowanych jeszcze przez moich poprzedników, które są w trakcie zmiany. Chciałbym mieć takie narzędzia, które blokują niektóre ruchy deweloperów. Niestety prawo nie wyposażyło mnie w takie. A jako burmistrz zawsze działam w granicach prawa.

EM: A wracając do tematu „łatwiejszej” kadencji…

JO: Łatwiejszej? Dobre (uśmiech). Na początku musieliśmy podjąć decyzję, na jaki obszar położymy największy nacisk. Naturalnym obszarem, niestety wówczas mocno zaniedbanym, była rozbudowa bazy edukacyjnej. Do tego przepisy nam nie sprzyjały. W 2015 r. obowiązek zapewnienia miejsca w przedszkolu mieliśmy dla 5- i 6-latków, z kolejnym rokiem – dla 4-latków i kolejnym dla 3-latków. Dziś wszystkie dzieci, które skończyły 3 lata, muszą znaleźć miejsce w przedszkolu – to nasz obowiązek. Obecnie nie ma takiej sytuacji, że jakieś dziecko takiego miejsca nie ma. Może nie w tym konkretnym przedszkolu, którego życzyliby sobie rodzice – ale miejsca w przedszkolach są dla wszystkich dzieci z rekrutacji. I tych naszych – wybudowanych i rozbudowanych, i tych w ramach programu współpracy z placówkami niepublicznymi, gdzie dzieci są przyjmowane na zasadach publicznych.

EM: A podstawówki?

JO: Kto dziś pamięta reformę edukacji? Zostały skasowane gimnazja i w jeden rok szkoły 6-klasowe stały się szkołami 8-klasowymi. To było wyzwanie.
Podjęliśmy kilka kluczowych decyzji. W pierwszej kolejności rozbudowaliśmy o 100 proc. (z budynku na ok. 500 dzieci do budynku na 1000 dzieci z zapleczem sportowym) Szkołę Podstawową nr 1 przy Okólnej. Co ciekawe opozycja była przeciwna. Pierwotnie rada miasta nie wyraziła zgody – do dziś tego nie rozumiem. Ale udało się ją przekonać do tej inwestycji. Kolejną kluczową decyzja było przeprojektowanie MCERu. Wtedy na ukończeniu był to projekt gimnazjum na 800 dzieci. Doprojektowaliśmy dodatkowe piętro i tak dziś mamy szkołę podstawową na 1200 uczniów (już zapełnioną). Wreszcie rozbudowaliśmy o 100 proc. (podobnie jak w SP1) Szkołę Podstawową nr 2 przy Szkolnej – a tak naprawdę była to budowa nowego obiektu niemal od podstaw. Te inwestycje to 200 mln zł.

Czemu o tym tyle mówię? Wiele osób już o tym „zapomniało”, ale jest też spora część naszych mieszkańców, szczególnie tych nowych, która nie ma tej wiedzy i punktu odniesienia. Wyobraźmy sobie dziś edukację w Markach bez tych inwestycji. Trzeba powiedzieć wprost – nie byłoby miejsc w naszych szkołach dla wszystkich dzieci.

EM: Czy to były inwestycje, które zostały podjęte kosztem np. budowy dróg?

JO: Tak, te decyzje były podjęte kosztem innych inwestycji, również tych w sferze infrastruktury drogowej. Postawiłem na oświatę i uważam że to była słuszna decyzja. Ale drogi też budujemy. Kilka konkretów. Wybudowałem więcej dróg niż poprzednicy przez 18 lat. Myślę, że teraz część osób, które czytają te słowa, myśli: co on wygaduje. Tu mogę wymienić listę ponad 100 (słownie stu) dróg, które zostały za moich kadencji wybudowane lub zmodernizowane. Dodajmy do tego drogi rowerowe. Gdy zaczynałem pierwszą kadencję, w Markach było 0 km dróg rowerowych na gminnych drogach. Dziś zbliżamy się do 15 km. I zbudujemy kolejne.

Zachęcam do odwiedzenia strony internetowej inwestycje.marki.pl – tam są skatalogowane wszystkie inwestycje, także drogowe.

EM: Ale wiele osób patrzy przez pryzmat swojej drogi dojazdowej. I trudno im się dziwić.

JO: Wiem. Powiedzmy jasno – nie jesteśmy w stanie za jednym zamachem wybudować wszystkich dróg. To proces, który wymaga wielu zabiegów. I nie mówię tu o pieniądzach, bo to jest ostatni element tej układanki. Tu w grę wchodzą np. własności gruntów pod drogą. Nie masz pełnej własności, nie możesz budować. Na to nakładają się protesty mieszkańców, którzy nie zgadzają się na taki bądź inny przebieg drogi. Powtórzę: budowa dróg jest procesem wieloletnim, niezależnym od tego, czy ja, czy ktoś inny będzie burmistrzem. Pamiętajmy, że mamy ok. 150 km dróg w Markach (w połowie asfaltowych, w połowie gruntowych). Żeby nie brzmiało to jakoś abstrakcyjnie – to mniej więcej odległość między Warszawą i Białymstokiem.

No i są oczywiście finanse. Rozumiem oczekiwania, ale spójrzmy na budżet. W 2024 r. Połowę wydatków naszego budżetu pochłonie edukacja. Uwaga! To jest ponad 150 mln zł. Subwencja oświatowa od państwa pochłonie ok. 43 proc. wydatków. Resztę płacimy z naszej wspólnej kieszeni. Żadne zaklęcia tego nie zmienią.

Umówmy się na oddzielny wywiad właśnie o drogach, bo to temat-rzeka. Wokół nich narosło wiele mitów. Zapraszam w lutym i przegadamy temat dokładnie.

EM: A nie masz dosyć hejtu lub kłamstw na swój temat? To jest element, który może zniechęcać do ewentualnego kandydowania…

JO: Spokojnie, jeśli chodzi o hejt – mam dość grubą skórę (uśmiech).Choć nie twierdzę, że jest to miłe – masochistą nie jestem. Nie będę jednak tolerować kłamstw – w jednym przypadku, gdy granica została bardzo przekroczona, pieczołowicie zbierałem materiał dowodowy i sprawa jest w sądzie. To jedyny przypadek przez te wszystkie lata. Podobnie będzie w trakcie wyborów – z tą różnicą, że wyroki będą zapadać szybciej. Każdy ma prawo do krytyki – ja to szanuję. Można narzekać, że Orych czegoś nie zrobił, albo zrobił nie tak jak się komuś wydaje. Kłamstw jednak nie zamierzam tolerować. Dziś tak łatwo to przychodzi, szczególnie w Internecie, co jest mylnie traktowane jako anonimowe.

EM: To co Jacek Orych chce zrobić w kolejnej kadencji?

JO: Gdybym był populistą, to bym powiedział, że drogi i nic więcej. Powtarzam to często: miasto (nie tylko Marki) to nie tylko drogi (tak, jest to niezwykle ważny temat), ale miasto to szereg wielu tematów: budżet, edukacja, infrastruktura, komunikacja autobusowa, I strefa biletowa, ochrona środowiska, sport, rekreacja, kultura, zdrowie, bieżące utrzymanie, rachunki za prąd, ciepło w szkołach, wynagrodzenie dla ponad 1000 pracowników (szkoły i jednostki) – i tak dalej, i tak dalej.

Powiem tak – tu prochu nie trzeba wymyślać. Inspirują mnie każdego dnia mieszkańcy, od nich pochodzi gros pomysłów. Do tego trzeba dołożyć nasze analizy dotyczące usług świadczonych przez samorząd i przewidywać przyszłe potrzeby.

EM: Czyli?

JO: Weźmy edukację. W drugiej kadencji sfinalizowaliśmy potężne inwestycje edukacyjne. I tu jesteśmy w lepszej sytuacji niż część naszych sąsiadów. A teraz już myślimy, jak zabezpieczyć miejsca dla kolejnych roczników. Niedawno GUS opublikował dane dotyczące wzrostu liczby mieszkańców powiatu wołomińskiego. Będzie nas dużo więcej. Dlatego pojawi się potrzeba, by przygotować więcej miejsc w szkołach, w przedszkolach. Jesteśmy gotowi do budowy kompleksu edukacyjnego przy ul. Żeromskwiego – na 1200 dzieci. Mamy też projekt rozbudowy szkoły przy ul. Dużej wraz z gruntownym remontem hali sportowej, dziś zamkniętej decyzją nadzoru budowalnego. Niestety poprzednicy popełnili błędy projektowo-budowlane i po 10 latach trzeba było zamknąć ten obiekt. Dziś mało kto o tym wie albo już nie pamięta – a to konieczność wydatkowania kolejny milionów. Wybudujmy też pierwszy miejski żłobek, na który już zdobyliśmy dofinansowanie. Powiem więcej – w planach są dwa. Szersze informacje wkrótce – proces ruszył. Dodam znów tu coś niepopularnego – zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim inwestycje w edukację będą w smak, bo woleliby tylko i wyłącznie budować drogi.

EM: I znów wróciliśmy do dróg…

JO: A ja nie zamierzam odpuszczać tego tematu. Jeszcze jeden wątek – zbieramy już dofinansowania, które zaowocują w przyszłej kadencji: Wilcza, Ząbkowska, nakładki…. Jasne, że nie wszystko idzie jak z płatka. Prowadzimy pionierskie PPP w zakresie czterech arterii. I właśnie dlatego, że jest to pionierski projekt, co chwila trafiamy na różne przeszkody, które go spowalniają. Wierzcie mi – marzy chwila, kiedy będę mógł przeczytać na forum internetowym narzekania na utrudnienia związane z budową Lisa Kuli, Mickiewicza, Granicznej czy Karłowicza-Sobieskiego-Modrzewiowej, które obejmuje PPP, ale o drogach umówiliśmy się na oddzielną rozmowę.

EM: Pytanie z innej beczki – co jest, Twoim zdaniem, siłą tego miasta?

JO: Nasi mieszkańcy. Wielokrotnie to pokazaliśmy – czy walcząc o budowę obwodnicy, czy pomagając Ukraińcom, czy wspierając dzieci i seniorów z ubogich rodzin w czasie świątecznych akcji. Nasi mieszkańcy mają też mnóstwo pomysłów, które wcielają w życie. Widać to np. w dziedzinie sportu, gdzie działa mnóstwo organizacji pozarządowych.

A my im pomagamy dając im przestrzeń. Sprawdził się m.in. pomysł utworzenia Centrum Aktywności Fabryczna 3. Tu można zorganizować warsztaty plastyczne, kulinarne, wieczór autorski czy uruchomić klub mam. Mamy MCER z infrastrukturą sportową i salą koncertową, mamy Park Wolontariuszy, w którym odbywają się np. potańcówki.

My też – jako samorząd – inicjowaliśmy różne tzw. miękkie projekty. Dni Marek, Olimpiada Przedszkolaków, Jarmark Bożonarodzeniowy, wakacyjne akcje w parku i wiele innych weszły na stałe do kalendarza lokalnych wydarzeń. Cieszę się, że odwiedza je mnóstwo naszych mieszkańców.

EM: Kiedy ogłosisz program na kolejną kadencję?

JO: Gdy ruszy kampania wyborcza. Jego zręby są gotowe. Jest budowany na rozmowach z mieszkańcami, oparty na naszych doświadczeniach i możliwościach samorządu. Ja tylko przypomnę, że ani program z 2014 r., ani z 2018 r. nie był listą pobożnych życzeń czy zbiorem populistycznych obietnic bez pokrycia. Kolejny też będzie realny. Jedno jest pewne – obiecaliśmy, że będziemy zmieniać Marki, robiliśmy to, robimy i, jeśli wyborcy się zgodzą, będziemy nadal robić.

EM: Masz już hasło wyborcze?

JO: Cierpliwości…

EM: Dziękujemy za rozmowę i do zobaczenia w lutym!


ORYCH DLA POCZĄTKUJĄCYCH

Mieszkaniec Marek od 2005 r., społecznik, samorządowiec. Znajomi mówią, że wszędzie można go spotkać. Pewnie jest w tym trochę przesady, ale fakty są takie, że inicjował kluczowe lokalne akcje społeczne. Jedną z nich była powszechna mobilizacja mieszkańców w akcji „Tak dla obwodnicy Marek”. Celem pokojowej akcji, zakończonej w 2017 r. sukcesem, było odkorkowanie miasta poprzez budowę szybkiej trasy omijającej centrum miasta. Wymyślił doroczny bieg „Nocny Marek” i współorganizował charytatywny projekt „Święty Mikołaj mieszka w Markach”. Z całą pewnością spotkacie go na finale WOŚP i Spartakiadzie MSG.

W samorządzie od 2006 r. Najpierw był radnym, a od grudnia 2014 r. jest burmistrzem miasta. Mąż i ojciec. Honorowy dawca krwi. Lubi dobre kino, przebiegł dwa maratony, jego najnowszymi pasjami są wędkarstwo, boks i nordic walking. Jest zadeklarowanym gadżeciarzem, który również…. kolekcjonuje spinki do mankietów. Jeździ 14-letnim Hyundaiem.

zdjecie

msg.net.pl mcer.pl marcovia-marki.pl

www.marki.plwww.marki.pl/inwestycjewww.marki.pl/karta